translate story

MD Online przez 10 lat swojej działalności spotkało się z wieloma zabawnymi i pamiętnymi okolicznościami. Dziś chcemy podzielić się z wami jednym z takich wspomnień.

 

Pyt: Jeszcze przed rozpoczęciem pracy nad jakimikolwiek tekstami na promocję dziesięciolecia firmy MD Online, do pracowników został wysłana wiadomość z zapytaniem, które brzmiało mniej więcej tak: „Czy wydarzyło się coś pamiętnego podczas twojej pracy w firmie”. Osobą, która najszybciej zareagowała na tą wiadomość była Agatą, którą osoby śledzące nasze wpisy mogą pamiętać z roku trzeciego, gdzie pochwaliła się swoimi początkami pracy. Dzisiaj spotykamy się jednak, aby porozmawiać o jej wspominkach. Czy mogłabym prosić, abyś się przedstawiła?

Agata Sibilska-Woźniacka

Agata Sibilska-Woźniacka

Agata: No pewnie, jestem Agata, pracuję na stanowisku menedżera projektów specjalnych, z wykształcenia jestem filologiem i ta miłość do słowa [gr. philéō ‘lubię’, lógos ‘słowo’, ‘nauka’] doprowadziła mnie wprost tutaj 🙂

Pyt: Dziękuję! Teraz, skoro już wszyscy wiedzą, że mamy do czynienia z Panią menadżer do zadań specjalnych, może przejdźmy do historii, o której napisałaś dość krótko. Chodziło o twoje syna, który odebrał telefon, prawda? Czy możesz nam przytoczyć tą historię?

Agata: O to był ciężki dzień… Pierwszy raz zwrócił się do nas nowy klient, nowy dobrze zapowiadający się klient-dodam. Chcąc dostarczyć jak najlepszą jakość, zleciliśmy tłumaczenie bardzo dobremu, doświadczonemu i znakomicie wykształconemu profesorowi uczelni- pan w wieku pow. 80 lat, ale w doskonałej kondycji, bardzo dobrze posługujący się nowoczesnymi narzędziami do profesjonalnych tłumaczeń. Nagle kontakt z tłumaczem się urwał, opóźnienie już puka w drzwi, profesor nic, a nic się nie odzywa, piszemy, dzwonimy-zapadł się pod ziemię. Po pewnym czasie skontaktowała się z nami jego żona z informacją, że mąż trafił do szpitala i jego stan nie jest za dobry. Tłumaczenie niezrobione, klient wydzwania raz po raz, ja na drugim telefonie obdzwaniam, który z pozostałych tłumaczy może to zrobić „na wczoraj”, a w tym czasie…. mój 3 letni synek prowadzi pobudzoną rozmowę w drugim pokoju, jak się okazało ze wściekłym klientem!

Pyt: Ojej! Haha.

Agata: Tak, o to wyszło, że w firmie zatrudniamy osoby starsze i dzieci – nie dziwne, że się spóźniamy. Hahaha

Pyt: Jakaś kara spotkała synka? Wydaje mi się, że każdy rodzić w takiej sytuacji od razu łapie za telefon.

Agata: Byłam tak zmęczona tym tematem, że poza sprawdzeniem kto dzwoni i oddzwonieniem do już naprawdę wkurzonego klienta, nie podjęłam żadnych kroków w stosunku do syna, to 3 latek – uważam, że osoba podnosząca głos na 3 letnie dziecko przez telefon też nie zachowała się fair 😉

Pyt: Zgadzam się w tej kwestii. Klient na pewno mógł mieć żal co do zaistniałej sytuacji, jednak przelewanie goryczy na przypadkowego rozmówce… No, pomijając! Na pewno pochwaliłaś się w pracy tą sytuacją.

Agata: Nie od razu, najpierw się bałam przyznać, że w moim domu doszło do „dolania oliwy do ognia” Przyznałam się pół roku później na naszym dorocznym spotkaniu zespołu! Relaks w SPA i pyszna kolacja rozwiązały mi język, a i pamięć o kliencie była już zatarta.

Pyt: W takich okolicznościach na pewno skończyło się na żartach. Zwłaszcza w spokojnego atmosferze i już bez stresu związane z tą nieudaną… Właśnie! Jak skończyła się sytuacja? Udało się dostarczyć tekst?

Agata: Udało, ale klient już go nie chciał od nas.

Pyt: Przykre zakończenie, ale zwykle na takich historiach czegoś się uczymy. W firmie zostały pociągnięte jakieś kroki, aby podobne sytuacje nie zaistniały w przyszłości?

Agata: Oczywiście, wyciągamy naukę z każdej trudnej sytuacji, aby móc im zapobiec  w przyszłości, chociaż ta była naprawdę trudna do przewidzenia. Nie chcę się zagłębiać w nasze procedury wewnętrzne, ale postawiliśmy sobie pewne punkty, które kontrolując jesteśmy w stanie „wyłapać” takie i podobne sytuacje, zareagować na czas.

Pyt: Miło to słyszeć, uczenie się na błędach jest najzdrowszym podejściem. Możemy więc przyjąć, że synek także już z nami nie pracuje? 🙂

Agata: Ależ pracuje! Pakuje świąteczne kartki i inne upominki, które zdarza nam się wysyłać klientom i współpracownikom 🙂

Pyt: W takim razie mam nadzieję, że kiedyś dostanę paczkę zapakowaną przez naszego małego pracownika! Dziękuję ci bardzo za rozmowę.

Agata: No pewnie! Powiem mu, aby przygotował specjalną laurkę! Dzięki również.

Każda firma ma na koncie różne wpadki i śmieszne sytuacje, które pracownicy wspominają przy różnych okazjach z uśmiechem na ustach. Czasem szefowie dopiero po latach dowiadują się o nich. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o życiu firmy: kliknij tutaj 

Dodaj komentarz